Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 stycznia 2013

Zdjecia z zimowiska Nawojowa 2013

Zapraszamy do galerii zdjęć ze zdjęciami x. Sebastiana Masłowskiego SJ z naszego zimowiska.

https://plus.google.com/photos/109873706679727821442/albums/5834197208100074257

Relacja z zimowiska Nawojowa 2013

W piątek 11 II 2013r. O 18:00 Puszcza Małopolska razem z 1. Drużyną Nowosądecką spotkały się przy gimnazjum w Nawojowej. O 18:10 wszystkie zastępy były już na miejscu zwarte i gotowe, aby zacząć tę wielką 5 dniową przygodę. Po krótkim czasie na rozpakowanie rzeczy i przydzielenie sal odbył się apel. Sprawdzanie umundurowania – zgodnie z tradycją poleciało parę guzików. Kolejnym punktem dnia miała być Wielka Uczta – Urodziny Bilba Baginsa. Mieliśmy trochę czasu na przygotowanie kolacji, po czym do każdego zastępu przychodzili goście – Gandalf (drużynowy - Krzysiek) oraz jego dwóch pobratymców (brat Michał oraz ks. Sebastian). Kiedy wszyscy byli już syci i najedzeni odbyła się Rada Drużyny, a zastępy w tym czasie miały czas na swoje sprawy. I tak minął dzień pierwszy. 
Nikt się nie spodziewał , że tej nocy zostaniemy zaatakowani.
Około godziny 5 rano obudził nas straszliwy krzyk. Do każdego pokoju wchodził Gandalf i mówił że musimy pozbierać nasze rzeczy i uciekać bo Nazgule nas atakują. W ciągu 15 min Zjednoczona Armia Elfów, Ludzi i Krasnoludów stała już w lesie nasłuchując kolejnych poleceń starca – otóż naszym zadaniem było przejście przez rzekę. W rzeczywistości była to lina rozwieszona między dwoma drzewami. Po takiej pobudce już nikomu nie chciało się iść spać. Kiedy wróciliśmy do szkoły – szybko zjedliśmy nasze śniadanie i zaczęliśmy przygotowania do Wielkiej Gry. Pierwszy etap odbył się rano, drugi dotyczył dojścia do pewnego miejsca, w którym mieliśmy spotkać człowieka który miał nam przekazać pewne informacje. Okazał się być nim nasz przyjaciel – Gandalf.
Jego wskazówki dotyczyły dalszej drogi, którą mieliśmy przebyć  - drogi, która była prawie tak ciężka jak wspinaczka na Górę Przeznaczenia w Mordorze. Mieliśmy szukać puszek porozrzucanych po obu stronach drogi.  Była też jedna rzecz której ciągle musieliśmy się strzec – straszne Nazgule. Każdy zastęp dzielnie kroczył na szczyt pagórka – wielu zostało złapanych przez te zimnokrwiste kreatury. Ich karą było zaszyfrowanie 3 punktów Prawa Harcerskiego alfabetem morsa. Ci którzy nie zostali złapani, kontynuowali swoją drogę aż do Ostrej Polany. Czemu Ostrej? Ponieważ tutaj znajdowały się noże wzięte wcześniej przez Gandalfa. Wzięcie miecza oznaczało koniec tułaczki i powrót do Gandalfa. lecz ciągle musieliśmy uważać na Nazgule. Jeśli komuś udało się dotrzeć do Gandalfa nie złapanym, dostał kolejne zadanie – musiał wrócić na Ostrą Polanę i zrobić napar z magicznych roślin otrzymanych od Gandalfa, a następnie dać mu do skosztowania. Jeśli to mu się udało zrobić mógł wrócić do Wiecznego Lasu – czyli szkoły. Tam czekało na nas zadanie od Toma Bombadila – nauczenie się i zaśpiewanie magicznej pieśni. Obiad, Rady Zastępów, Apele Ewangeliczne oraz świeczysko.  Dużo śmiechu i zabawy, a niespełna godzina przygotowań. Tego wieczoru wszyscy byli już spakowani i gotowi w razie nocnego alarmu, żeby nie było powtórki z zeszłego ranka. I tak minął dzień drugi.
Niedzielę spędziliśmy tak jak trzeba – po Bożemu. Bez zbędnych zajęć. Rano poszliśmy na Mszę Św. do pobliskiego kościoła. Po Eucharystii Szczepowy Grybowski – dh Artur Hat składał przyrzeczenie. A po przyrzeczeniu … latał w przestworzach podrzucany przez zastępowych. Nie ominęła nas także wizytacja hufcowego krakowskiego. Po wspólnym obiedzie nasz drużynowy zdecydował, że pora w końcu się rozruszać i wziął nas na szkolne boisko w tym celu. Graliśmy w rugby. Tamtejsze mecze i urazy zostaną w naszej pamięci chyba do końca życia. Mimo tego na boisku górowała wzajemna pomoc i współpraca. Sącz wyróżniły się w tej grze. Zjednoczona Muszyna i Grybów nie mogły go pokonać. Ostateczny wynik wynosił 6:5 dla Sącza. Po skończonych meczach – przemoczeni , rozgrzani do czerwoności, z zamarzniętymi końcówkami ubrań, ale uśmiechami na ustach wróciliśmy do szkoły.  Wieczorem odbył się Sąd Honorowy, w sprawie Przyrzeczeń, które składali następnego dnia po mszy świętej: Mateusz Sobczak – zastępowy Puchacza, Adrian Karczewski – zastępowy Eskulapy, Oskar Kunicki, Jacek Igielski, Artur Lichoń oraz Albert Mazgaj.

Dzień czwarty spędziliśmy na szkoleniu swoich umiejętności. Co trzeba przez to rozumieć: mianowicie zaraz po śniadaniu zjawiło się u nas w szkole dwóch instruktorów, którzy przeprowadzili kurs węzłów – bardzo przydatnych przy pionierce - i ratownictwa. Mogliśmy wypróbować swoje umiejętności na manekinie oraz zaliczyć zadania ze sprawności sanitariusza. Po tych ćwiczeniach, brat Michał OFM postanowił wziąć nas na boisko jak w dzień poprzedni. Dzisiejszego dnia jednak graliśmy w piłkę nożną. Warto powiedzieć, że dzisiejszy mecz wygrały zastępy : Lis i Wilk z Grybowa co było nie lada zaskoczeniem. Jak to się mówi przy dobrej zabawie czas szybko mija. Tak było w tym przypadku :) Nawet nie wiedzieliśmy kiedy ten czas tak szybko zleciał. Kiedy się ściemniło obowiązkowo każdy wywiadowca oraz ćwik musiał się stawić w jednym miejscu w szkole. Musieliśmy nadawać morsem do siebie z przeciwnych stron szkoły. Niesamowita sprawa. Na dobre zakończenie dnia mieliśmy także świeczysko, a po nim apel na zakończenie dnia. I tak minął dzień czwarty.

A po nim nadszedł dzień piąty - ostatni dzień zimowiska. W ten dzień zaraz po śniadaniu zaczęliśmy szkolić nasze umiejętności śpiewackie. Każdy zastęp miał przygotować dwie piosenki z Tumbaja i następnie nauczyć ich śpiewać resztę zastępów. Niesamowita zabawa przy tym. Po tych lekcjach śpiewu nadszedł czas na Wielkie Sprzątanie. Zajęło nam to trochę czasu. Ale efekt był, szkoła była taka jak przed naszym wkroczeniem do niej pierwszy raz. Około godziny 17 zaczął się apel końcowy. Raport zastępowych, przyznanie wstążek, kilka słów na koniec od drużynowego. Cykl 2 wygrał zastęp Bocian, a zimowisko - mój zastęp Lis! W ten sposób skończyliśmy naszą zimową przygodę.


Mateusz Stelmach, wyw. - zastępowy zastępu Lis z 1. Drużyny Grybowskiej bł. Jose Sanchez del Rio